Francuska marka już od kilku lat eksperymentuje z różnymi rozwiązaniami, które nie tylko zadowolą użytkowników, ale również spełnią coraz bardziej rygorystyczne normy spalin. Jednym z takich pomysłów jest stworzenie na bazie Mégane hybrydy typu Plug-in. I właśnie ten model w dwóch wersjach nadwoziowych (hatchback i kombi) miałem okazję ostatnio sprawdzić w codziennym użytkowaniu.
Stylistycznie Mégane jest naprawdę bardzo ładne i potrafi zwracać na siebie uwagę innych użytkowników dróg. Z przodu charakterystycznym elementem są całkowicie nowe, dużych rozmiarów logo marki oraz fikuśnych kształtów reflektory, w szczególności LEDowy pas świateł dziennych. Z tyłu również skupiamy się na rewelacyjnie przemyślanych lampach z długim paskiem LED, który szczególnie w nocy robi piorunujące wrażenie. Ogólnie stylistyka Renault Mégane jak dla mnie jest bardzo ładna i z każdej strony przemyślana.
We wnętrzu królują ekrany. Pierwszy z nich to elektroniczne zegary, które mimo mojej niechęci do zastępowania analogowych cyferblatów, są naprawdę bardzo czytelne i przejrzyste i ukazują tylko najważniejsze informacje dla kierowców. Drugim ekranem jest centralnie i pionowo umieszczony tablet, przy pomocy którego obsłużymy wszystkie multimedia dostępne w aucie. Wielki plus dla francuskiego producenta za pozostawienie fizycznych przycisków i pokręteł obsługujących dwustrefową klimatyzację.
Kolejnym plusem we wnętrzu Mégane są genialnie wyprofilowane przednie fotele, które nie tylko zapewniają wygodne i komfortowe podróżowanie, ale również rewelacyjne trzymanie boczne. Tylna kanapa przeznaczona jest dla dwójki dorosłych osób, dla których z pewnością nie zabraknie miejsca nie tylko na nogi, ale również nad głową.
Trochę gorzej jest z miejscem na bagaże. Zacznijmy od hatchback’a. Tutaj mamy do dyspozycji zaledwie 261 litrów, ponieważ resztę przestrzeni zajmują akumulatory. W kombi jest trochę lepiej, choć i w tym przypadku przestrzeń jest zmniejszona do 380 litrów. Dodatkowym atutem jest natomiast niski próg załadunkowy.
Przejdźmy teraz do serca obu aut. Jak już wspomniałem na początku, mamy tutaj do czynienia z hybrydami typu Plug-in. Jak już na pewno wiecie, jest to połączenie silnika spalinowego z silnikiem elektrycznym z akumulatorem o pojemności 10,4 kWh i możliwością doładowywania z gniazdka. W przypadku Renault Mégane spalinowym silnikiem jest jednostka napędowa o pojemności 1,6 litra i mocy 95 KM. Sumaryczna moc całego układu czyli silnik spalinowy plus elektryczny oscyluje w granicach 160 KM. Podobna sytuacja jest z momentem obrotowym, który w całości układu napędowego wynosi 205 Nm. Dzięki takim parametrom Méganki przyśpieszają do pierwszych 100 km/h w 9,3 sekundy, zaś prędkość maksymalna jest ograniczona do 175 km/h. Elastyczność, jak przystało na auto wspomagane elektrycznym silnikiem, jest bardzo dobra i prawie zawsze mamy wrażenie obcowania z dużo mocniejszym samochodem niż w rzeczywistości.
Największym atutem takiego rozwiązania jest oczywiście spalanie. Otóż dzięki akumulatorowi 10,4 kWh, który swobodnie możemy ładować z gniazdka (pełne ładowanie zajmuje około 5 godzin), mamy możliwość podróżowanie bez używania silnika spalinowego na realnym dystansie do 55 kilometrów. Jednak gdybyśmy nie mieli jak naładować akumulatora, nie musimy się martwić, ponieważ wtedy silnik spalinowy doładowuje go jeśli warunki w czasie jazdy są sprzyjające i silnik elektryczny nadal może wspomagać jednostkę spalinową, co daje efekt podczas tankowania. Mimo że producent zmniejszył pojemność baku do 39 litrów, nadal wystarczy to na przejechanie około 800 kilometrów bez konieczności tankowania, nie licząc nawet dystansu przejechanego w trybie elektrycznym.
Uważam, że w Polskich realiach (bardzo słabo rozbudowana i rozdrobniona infrastruktura ładowarek) rozwiązanie, jakie proponuje francuski producent, jest najlepsze. Szczególnie, że większość z nas dziennie robi do 60 kilometrów, więc mając możliwość doładowania auta ze zwykłego gniazdka, możemy w „pełni ekologicznie” podróżować na co dzień. A w razie konieczności odbycia dalszej trasy nadal mamy do dyspozycji spalinowe auto, którym bez problemu przejedziemy nawet 800 kilometrów na jednym tankowaniu.
Autor: Zbigniew Cukrowski
Fot. Krzysztof Ławnik
Wszelkie prawa zastrzeżone!
