W 2019 roku Ford Mustang obchodził swoje 55-lecie od wyprodukowania pierwszego egzemplarza tego modelu. Ford postanowił to uczcić ten fakt wypuszczając na rynek najnowszą odmianę Mustanga w limitowanej wersji Fifty Five Years. I właśnie taki egzemplarz trafił w moje ręce na kilka dni. Zapraszam do krótkiej lektury.

Historia dzisiejszego bohatera sięga 17 kwietnia 1964 roku. Tego dnia zaprezentowany został pierwszy egzemplarz Mustanga. Mimo że auto, jak wiemy, szybko okazało się kultowe i jest produkowane do dziś, z nie do końca dla mnie zrozumiałych powodów w Europie oficjalnie pojawiło się dopiero w 2015 roku, wraz z prezentacją szóstej generacji. Oczywiście zabieg ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Europejczycy w końcu mogli po prostu kupić Mustanga, a nie polegać na prywatnym imporcie, jak do tej pory.
Spójrzmy teraz na wygląd prezentowanego dziś Mustanga. Na pewno pierwszym aspektem, który przyciąga spojrzenia to jego niesamowity kolor. Limonka połączona z czarnymi dodatkami nadaje autu jeszcze bardziej agresywnego wyglądu niż w zwykłej odmianie. Z przodu dominują bardzo ciekawie zaprojektowane światła i atrapa przypominająca plaster miodu z umieszczoną polakierowaną na czarno figurką, a jakże, galopującego konia. Patrząc na auto z boku widzimy typowe nadwozie coupé, czyli bardzo długą maskę, przypominającą niektórym paszczę rekina, mocno przesuniętą do tyłu strefę pasażerską i wystający, niewielki bagażnik. Tył to charakterystyczne, pionowo usytuowane, potrójne światła diodowe i centralnie umieszczony, ogromny znak GT. Niesamowite wrażenie robi również układ wydechowy, zakończony czterema pokaźnymi końcówkami, dwoma na każdą stronę.
Do środka dostajemy się za pomocą szerokich drzwi, które są pozbawione ramek szyb. Naszym oczom ukazuje się trójramienna kierownica, która idealnie leży w dłoniach. Za kierownicą zawitała nowoczesność w postaci całkowicie wirtualnych zegarów. Trochę szkoda, ponieważ poprzednie, analogowe i umieszczone w głębokich tubach, nawiązywały do historii modelu. Pozostawiono na szczęście trzy duże, centralnie umieszczone wloty powietrza na desce rozdzielczej. Niżej znajdziemy 7-calowy, dotykowy ekran, pod którym znajduje się kilka przycisków do obsługi dwustrefowej klimatyzacji. Jeszcze niżej, niczym w samolocie, umieszczono przycisk „Start-Stop” oraz cztery przyciski do obsługi systemów wspierających kierowcę.
We wnętrzu Mustanga znajdziemy dwa bardzo wygodne i dobrze trzymające w zakrętach fotele. Z przodu miejsca jest bardzo dużo, co docenią zwłaszcza osoby o większych rozmiarach. Natomiast z tyłu jest tragedia, ale nie ma co się dziwić – takiego auta nie kupuje się dla jazd w pełnym komplecie. Za to nie powinniśmy mieć problemu z bagażami, ponieważ jak na samochód sportowy do dyspozycji mamy całkiem spory, 408-litrowy bagażnik.
W Polsce klient ma do wyboru dwa silniki. Pierwszy to najmocniejsza odmiana benzynowa – tradycyjne amerykańskie źródło napędu o pojemności 5 litrów i mocy 450 KM uzyskanej z ośmiu cylindrów w układzie V. Druga jednostka to EcoBoost – nowoczesny silnik 4-cylindrowy, uzyskujący moc 317 KM osiągających z pojemności 2,3 litra. Oba silniki można połączyć z dziesięciobiegową automatyczną lub sześciobiegową manualną skrzynią biegów. Testowany egzemplarz posiada pod maską jedyny słuszny, moim zdaniem, silnik w tym modelu, czyli V8. Pierwsze 100 km/h na prędkościomierzu pojawia się już po 4,3 sekundach. A trzeba przypomnieć o sporej wadze tego auta, która wynosi aż 1756 kg. Napęd, jak przystało na prawdziwy muscle car, przekazywany jest na tylne koła za pomocą automatycznej 10-biegowej skrzyni. Połączenie bardzo dobrze zestopniowanych przełożeń i 529 Nm momentu obrotowego zapewnia, że zawsze auto ochoczo wyrywa do przodu, zaś wyprzedzanie innych pojazdów to po prostu formalność. Wielką przyjemnością jest słuchanie przepięknie brzmiącego bulgotu V8 wydobywającego się z układu wydechowego.

A jak wygląda spalanie w prezentowanym Mustangu? Najbardziej przerażający wynik jest w mieście, gdzie V8 potrafi spalać nawet 20 litrów. W trasie przy delikatnym traktowaniu pedału gazu możemy zejść nawet do 9 litrów. Średnio podczas całego testu wynik wahał się w granicy 14,5 litra na każde 100 kilometrów, czyli zasięg na 61-litrowym baku to około 420 kilometrów.
Ford Mustang jest już od pięciu lat na polskim rynku i nadal jest u nas jednym z najbardziej popularnych aut sportowych. Na pewno jedną z przyczyn tego jest cena auta, która jest więcej niż tylko atrakcyjna. Otóż prezentowany Mustang GT z pakietem Fifty Five Years Edition to wydatek około 235 000 zł, co sprawia, iż jest jednym z najtańszych aut sportowych w Polsce z silnikiem V8 i takim wyposażeniem. Brawo Ford za odwagę!
Wszelkie prawa zastrzeżone!
Fot. Krzysztof Ławnik