Segment samochodów miejskich jest w Polsce są od lat jednym z popularniejszych na rynku. Powodów tego jest kilka, ale najważniejszym jest fakt, że ceny samochodów tej klasy są zazwyczaj bardzo dobrze skalkulowane w porównaniu do tego, co oferują poszczególne modele. A oferują całkiem sporo jak na niewielkie gabaryty auta. Nie inaczej jest z nowym Volkswagenem Polo, który w niedawnym czasie miałem okazję testować.
Od 2017 roku w salonach oferowana jest najnowsza, już szósta generacja Polo, czyli miejskiego przedstawiciela marki Volkswagen. Stylistycznie auto w porównaniu z poprzednią generacją niewiele się zmieniło. Dzięki nowym wzorom przednich reflektorów (mogą być w pełni technologii LED) i mocniej zaakcentowanym liniom nadwozia zaczął przypominać swojego większego brata, czyli Golfa. Egzemplarz testowy dodatkowo był wyposażony w pakiet stylistyczny R-Line, który nadawał nadwoziu jeszcze bardziej agresywny, niemal sportowy charakter. Polakierowane na biało auto prezentowało elegancko i zarazem dynamicznie.
Za to we wnętrzu zmian jest bardzo dużo. Po pierwsze mamy do dyspozycji wirtualne zegary, zamiast analogowych wskaźników. Przyznam szczerze, że początkowo podchodziłem do tego sceptycznie. Jednakże po kilku dniach doceniłem to, że mogę skonfigurować wyświetlacz w niemalże dowolny sposób. Przy odrobinie wysiłku możemy tak zdefiniować prezentowanie informacji, że jest przejrzysto i czytelnie. I nawet bezpieczniej dzięki temu, że nie musimy odrywać wzroku, aby spojrzeć na nawigację. Brawa dla Volkswagena!
Kolejny ekran znajdziemy na konsoli środowej. Tym razem jest on dotykowy i służy do obsługi multimediów auta. Jest ona oczywiście prosta, a pozostawienie potencjometru i drugiego pokrętła od regulacji częstotliwości fal radiowych jest pod względem ergonomii strzałem w dziesiątkę. Panel klimatyzacji, jak już zdążył nas przyzwyczaić VAG, również nie wymaga większej nauki i przyzwyczajenia.
Wnętrze Polo urosło w porównaniu z poprzednią generacją i teraz oferuje więcej przestrzeni dla pasażerów. Wygodnie w małym Volkswagenie zasiądzie czwórka dorosłych osób. Zapakują oni także całkiem pokaźną ilość bagażu (bagażnik urósł do 351 litrów). Przednie fotele mają bardzo wygodne siedziska oraz bardzo dobre trzymanie boczne i na pewno nas nie zmęczą podczas podróżowania.
Jakość materiałów stoi na zaskakująco dobrym poziomie, mimo że mamy do czynienia z samochodem typowo miejskim. Podczas tygodniowych jazd nie udało mi się wychwycić żadnych podejrzanych odgłosów. Po prostu we wnętrzu wykonano solidną robotę.
Pod maską testowanego Polo znajduje się turbodoładowany, 3-cylindrowy silnik benzynowy o pojemności jednego litra. Mimo że 115 koni mechanicznych i 200 Nm momentu obrotowego nikogo na kolana nie powali, to jednostka robi bardzo pozytywne wrażenie. Pierwsze 100 km/h na prędkościomierzu ujrzyjmy po 9 sekundach, a maksymalnie rozpędzimy nasze Polo do około 200 km/h. W testowanym egzemplarzu jednostka napędowa współpracowała z 6-biegową, manualną skrzynią biegów o bardzo dobrze dobranych przełożeniach. Zawieszenie zestrojono neutralnie co zapewnia komfort podróży niemalże w każdej sytuacji.
Bardzo miłym zaskoczeniem jest niewielki apetyt na paliwo. Podczas tygodniowego testu 40-litrowy bak wystarczył na przejechanie około 650 kilometrów. Co w prostym przeliczeniu daje średnie spalanie na poziomie 6,1 litra na każde 100 kilometrów.
Volkswagen Polo jest bardzo dobrym przykładem, że nie potrzebujemy kupować samochodów za miliony złotych, aby korzystać z nowoczesnych technologii jak wirtualny kokpit. Wystarczy miejskie autko za całkiem rozsądnie skalkulowaną cenę. W przypadku auta testowanego to wydatek w okolicy 75 tysięcy złotych za prawie w pełni wyposażone auto.
Wszelkie prawa zastrzeżone!