Citigo jest najmniejszą Škodą dostępną w salonach. Jednak już kilkukrotne obcowanie z tym modelem udowodniło mi, że mimo niewielkich gabarytów auta, model ten może bez problemu służyć jako jedyne auto w rodzinie. Pod warunkiem, że jest to rodzina 2+1.

Stylistyka Citigo jest bardzo prosta, ale nie oznacza to, że nie może się podobać. Zmiany, jakie nastąpiły w połowie ubiegłego roku, szczególnie są widoczne w przedniej części samochodu, gdzie modyfikacjom poddano: maskę silnika (teraz ma na środku przetłoczenie, podobnie jak Fabia), grill oraz zderzak, w którym zamontowano prostokątne światła przeciwmgielne z możliwością doświetlania pobocza. Z tyłu największą zmianą są przyciemnione klosze lamp.
Do wnętrza dostajemy się, jak przystało na auto trzydrzwiowe, przy pomocy bardzo długich drzwi. Dzięki temu dostęp do wnętrza jest bardzo dobry i nawet zajęcie miejsc z tyłu nie powinno nikomu sprawiać kłopotów. Dwuosobowa kanapa posiada dobrze wyprofilowane siedzisko i oparcie. Dzięki wysoko zainstalowanym przednim fotelom bez problemu znajdziemy również miejsce na nogi. Z przodu jest oczywiście jeszcze lepiej. Przy wzroście 185 cm bez problemu mogłem znaleźć dla siebie wygodną pozycję do podróżowania. Siedzenia są nawet nieźle wyprofilowane i posiadają minimalne trzymanie boczne. Z bagażnikiem również nie jest źle, ponieważ do dyspozycji jest 251 litrów pojemności. Szkoda tylko, że bardzo wysoki próg załadunkowy potrafi utrudnić załadunek cięższych walizek.
We wnętrzu Citigo nie wprowadzono większych zmian. Jedyna jaką zauważyłem to nowy wzór kierownicy – teraz pochodzi ona z większej siostry, czyli Fabii. Oprócz tego auto wyposażono w opcjonalny uchwyt do telefonu. Jego cena może niejedną osobę zdziwić (500 zł), ale jest wart każdej złotówki na niego wydanej. Zegary są analogowe i bardzo dobrze, że moda na tablety i dotykową obsługę wszystkiego nie dotarła jeszcze do najmniejszej Škody . Dzięki temu obsługa auta jest łatwa i intuicyjna, nawet przy pierwszy pierwszym kontakcie.
Jakość materiałów, jakie zostały wykorzystane we wnętrzu, nie przynosi wstydu w klasie aut miejskich. Nie tylko są w łatwe do utrzymania w czystości, ale również miłe dotyku i bardzo dobrze spasowane.
Pod maską prezentowanej dziś Škody Citigo znajduje się trzycylindrowa, benzynowa jednostka napędowa o pojemności jednego litra. Silnik ten nie posiada żadnych wspomagaczy w postaci turbiny czy kompresora i moim zdaniem to bardzo dobrze, ponieważ w tym przypadku zupełnie nie są one potrzebne. Uważam, że jest to jeden z najlepszych wolnossących silników małolitrażowych, jakie obecnie są na rynku. Do wyboru klienci mają dwa warianty mocy: 60 i 75 KM. W przypadku testowanego egzemplarza mam do dyspozycji słabszą odmianę. Na papierze rewelacyjnie to nie wygląda, ponieważ ważące 930 kilogramów Citigo do pierwszych 100 km/h rozpędza się w 14,4 sekundy i maksymalnie może pojechać 160 km/h. Jednak wrażenia z jazdy są dla mnie rewelacyjne i silnik wydaje się dużo mocniejszy i dynamiczniejszy, niż wynikałoby to z danych technicznych. Jednostka współpracuje z manualną, pięciobiegową skrzynią biegów. Mimo że dość często musimy zmieniać biegi, to nie jest to żaden problem zważywszy, że każde przełożenie wędruje na swoje miejsce bez większego kłopotu. Zawieszenie zestrojono kompromisowo, aby zapewniać bezpieczeństwo oraz komfort podróżowania. I tutaj inżynierowie spisali się bardzo dobrze.

A teraz pora na największy plus jednostki napędowej. Producent podaje średnie zużycie paliwa dla tej wersji na poziomie 4,5 litra. I powiem Wam szczerze, że gdyby nie nagły atak mrozów i śniegu, byłbym bardzo bliski osiągnięcia tego wyniku. Podczas tygodniowego testu w naprawdę niesprzyjających warunkach atmosferycznych średnie zużycie paliwa wyniosło zaledwie 4,7 litra na każde 100 kilometrów. Rewelacyjny wynik!
Škoda Citigo jest bardzo fajnym i sympatycznym samochodem dla osób lubiących tego typu autka. Niestety, ubolewam nad tym, że porównując ceny Citigo do większej Fabii, mniejszy model wypada źle. Jest po prostu drogo. Za prezentowaną dziś odmianę musimy wydać 41 700 zł. Dokładając zaledwie 200 zł można stać się właścicielem większej Fabii o podobnym poziomie wyposażenia. Szkoda, że producent tak niefortunnie skalkulował ceny Citigo, ponieważ przez ten zabieg auto nie jest zbyt częstym widokiem na naszych ulicach.
Artur Ławnik
Wszelkie prawa zastrzeżone!