W chwili wybierania nowego samochodu, przyszłemu nabywcy przychodzą do głowy różne pomysły. Czy kupić auto kierując się głosem rozumu, czy może jednak serca? Najczęstszym wyborem jest oczywiście rozum, w końcu mało kto z nas śpi na pieniądzach. Ja jednak bezwzględnie wykorzystałem najlepszą cechę pracy dziennikarza motoryzacyjnego – możliwość niewymagającego nieograniczonych środków finansowych wyłączenia rozumu i skupienia się na sercu – i pojeździłem najmocniejszą odmianą włoskiej piękności, jaką jest Alfa Romeo Giuletta.
O tej marce krąży wiele opinii, niektóre niezbyt pochlebne. Pokutują w zbiorowej świadomości, mimo iż ich przyczyny dawno się już zdezaktualizowały. Jedynym, co nigdy nie budziło wątpliwości specjalistów i użytkowników, była zawsze stylistyka tych aut. Po prostu są piękne, niczym modelki na wybiegu. Ich wygląd zawsze jest przemyślany i bardzo ładnie zaprojektowany. Nie inaczej jest z krwistoczerwoną Giulettą. Już sam odcień lakieru powoduje szybsze bicie serca, gdy na nią spoglądamy. A dochodzą jeszcze „smaczki” stylistyczne w postaci chociażby schowanej tylnej klamki drzwi, czy przepięknie zaprojektowanych tylnych, diodowych świateł LED. Zresztą sami spójrzcie i oceńcie. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Giuletta się Wam nie spodobała…
Zaglądając do środka zauważamy ciąg dalszy lekkiej ręki projektanta. Spójrzmy chociażby na zegary. Są umieszczone w dwóch odważnie narysowanych tubach. Może nie są do końca czytelne, ale za to jak mocno urokliwe. Konsola środkowa to centralnie umieszczony dotykowy ekran multimedialny obsługujący radio i inne multimedia w aucie. Na samym dole usytuowano trzy pokrętła do obsługi dwustrefowej, automatycznej klimatyzacji. Obok lewarka automatycznej skrzyni biegów TCT usytuowano przełącznik trybu jazdy D.N.A.
Idźmy dalej. Fotele? Skórzano-alkantarowe siedziska, kubełkowa konstrukcja, detal w postaci znaku marki podzielonego na oparcia dwóch przednich foteli. Czysta finezja. Podobnie jest z zintegrowanymi zagłówkami z napisem „Giuletta”. Do wyprofilowania foteli nie mam żadnych zastrzeżeń, może oprócz zbyt krótkiego siedziska. Zarówno przednie jak i tylne miejsca zapewniają wystarczająco sporo wygody dla czterech osób. Nie powinno nikomu zabraknąć przestrzeni na tyle, żeby narzekać.
Przyszła pora na to, co może się podobać najbardziej w prezentowanej dziś Alfie. Oczywiście jest to silnik. Nie byle jaki, bo z nietypowo oznaczonej pojemności 1,75 l inżynierowie wyciągnęli aż 240 koni mechanicznych! Sprint do pierwszej setki zajmuje zaledwie 6 sekund, a maksymalnie możemy osiągnąć około 244 km/h. Nieźle, jak na samochód kompaktowy. W osiągnięciu tego wyniku na pewno pomaga dwusprzęgłowa, automatyczna skrzynia biegów o szybko zmieniających się sześciu przełożeniach. Mimo mojego zamiłowania do automatycznych przekładni, ta zamontowana w opisywanej Alfie nie zawsze się sprawiała bez zarzutu. Przy gwałtownym przyśpieszaniu potrafiła się czasem się „zgubić”, wahając się czy redukować o jedno, czy może o dwa przełożenia.
Zawieszenie w testowanej Alfie Romeo zostało wyposażone w opcjonalny system wyboru trybów pracy D.N.A. Pierwszy tryb Dynamic zmienia reakcję na pedał gazu, która staje się natychmiastowa, a zawieszenie twardnieje tak, że auto trzyma się rewelacyjnie drogi. Inna sprawa, że na gorszej nawierzchni wrażenie jest takie, jakby z zębów mogły powypadać plomby – komfort podróżowania staje się symboliczny. Następnym wyborem jest opcja Normal. Tryb ten zapewnia komfortowe resorowanie nierówności, a co za tym idzie wygodę, nawet w dalekich trasach. Ostatnią opcją jest All Weather, w którym auto reaguje najspokojniej na poczynania kierowcy, oferując spokój, bezpieczeństwo i pewność prowadzenia.
Alfa Romeo Giuletta QV do najtańszych niestety nie należy. Cena prezentowanego dziś egzemplarza rozpoczyna się w od 125 tysięcy złotych, zaś z dodatkowym wyposażeniem może dojść nawet do 180 tysięcy złotych. Sporo, jak na samochód klasy kompaktowej, ale trzeba mieć świadomość, że mamy do czynienia z odmianą sportową Quadrifoglio Verde. Dlatego też uważam, że tak wysoka cena jest adekwatna do poziomu wyposażenia i możliwości auta. A sam samochód jest wart poświęcenia uwagi, wyłączenia rozumu i pójścia na całość za głosem serca!
Artur Ławnik
Auto piękne. Można żonę zdradzić z tym autem 😉 Świetna robota Panie Arturze!
PolubieniePolubienie